poniedziałek, 12 stycznia 2015
Właśnie otrzymałam fikuśne narzędzia: wyjmowaczkę kleszczy z kota, w dwóch rozmiarach, oraz aplikator tabletek.
poniedziałek, 11 sierpnia 2014
Bluźniłam. Podanie mniejszej połowy tabletki kotu Mufuni, to już po tym było łatwe, miłe i przyjemne. A tabletka musiała być wyjątkowo paskudna, bo Mufunia pluła dalej niż antybiotykiem.
wtorek, 29 lipca 2014
wtorek, 15 lipca 2014
Liczba kotów do wyleczenia -- 1 Mufunia nie jest głupia. Rozważamy którego dnia skuma się, że łapiemy ją o 8 i 20 i podajemy paskudztwo i przestanie wracać do domu. Ilość dni pozostała do końca leczenia -- 8,5.
sobota, 12 lipca 2014
Kot Mufka łysieje. Wylizała sobie futro na brzuszku, dwa placki na boczkach i pół ogona. Odczekałam chwię (może porośnie) i metodą "jedna pani,. drugiej pani" znalazłam kotu weterynarza-dermatologa. Weterynarz zbadał (a raczej zbadała, bo to kobieta) Mufkę uczciwie, podjęła próbę zachęcenia kota do nasikania do słoiczka, obejrzała na miejscu fragmenty kociego futra pod mikroskopem, wzięła mojego maila i wręczyła badania i zalecenia. Jednym z zaleceń było "pobrać kotu mocz". I kał, ale o tym za chwilę. W piątek wieczorem wyczyściłam kuwetę na błysk. No, sama bym tam się chętnie wysiusiała -- zachęciłam kota. Kota Paprysia zamknęłam w jednej części mieszkania, kota Mufkę w drugiej -- tam gdzie picie żywność i kuweta. Żwirek w kuwecie wyłożyłam czystą folią wgniatając ją gdzie nie gdzie. Umyłam miseczkę i napełniłam są pyszną, świeżutką wodą, słusznie wiążąc chęć nasiusiania na folię z ilością płynu w kocie. I poszłam spać. Zostawiając za sobą dwa obrażone koty. Wstałam w sobotę rano o godzinie ósmej rano. Zestawiłam kotu pyszną, kaloryczną karmę i jeszcze raz wymieniłam wodę. Sprawdziłam kuwetę -- sucho. Zapytałam kota, czy sikał. Powiedział MIAU. Przeszukałam miejsce, gdzie sika jak nie sika w kuwecie (20 cm od kuwety, też wyłożone folią) -- sucho. I czekałam. Od godziny ósmej do 11 łagodną perswazję zachęcałam kota Mufunię do wypróżnienia się. Przed godziną 11 poszłam do łazienki i na misternie wyłożonej folii znalazłam niewielką kałużę!!! YES!!!! No w życiu bym nie podejrzewała, że tak mnie ucieszy koci mocz. Złapałam strzykawkę, zaciągnęłam 4 cm w miarę czystej zawartości, wsiadłam na skuter i ze słoikiem zabezpieczającym strzykawkę pomknęłam w deszczu do najbliższej leczniczy, gdzie zostawiłam strzykawkę i mail. O godzinie 12:37 otrzymałam maila adresowanego do mnie i kliniki weterynaryjnej, która wystawiła skierowanie, z wynikami badania kociego moczu. Żeby nie było całkiem różowo, teraz czekam na kocią kupę. Mam zbierać próbki z trzech dni, trzymać je w lodówce i zawieźć na badanie. Nie pytajcie.
niedziela, 27 kwietnia 2014
poniedziałek, 31 marca 2014
To, w co wdepnęłam o trzeciej nad ranem, obudzona wrzaskami Mufki, okazało się nie kocim pawiem, ale myszą w stanie terminalnym. Reszta jest milczeniem.
niedziela, 24 listopada 2013
Kot Papryś. Cały on.
niedziela, 27 października 2013
– Zobacz ile mam kotów – mówię, patrząc smętnie na kanapę.
piątek, 18 października 2013
|
Ostatnie wpisy
Zakładki:
Kocie
Koty zaprzyjaźnione
Moje koty
|